Felietony

Jeśli to nie jest prawdziwa miłość, to nie wiem, co nią jest

Obiecałam sobie kiedyś, że już nigdy więcej nie napiszę o miłości. A przynajmniej że nie zrobię tego w najbliższym czasie, bo przecież ile można… A potem poznałam historię tej pary i uznałam, że nie da się obok tego przejść obojętnie.

Martyna Pacholak

30.12.2021 

Ilustracja: Aleksandra Ołdak

Wiem, że wśród moich znajomych jest kilka osób, które na bieżąco śledzą to, co piszę, więc mogą pamiętać, że z wiekiem zaczęłam gardzić każdą kolejną produkcją filmową, która romantyzuje toksyczne relacje. Mam tu na myśli taką, w której jedna ze stron jest tzw. bad boyem, który po każdej weekendowej imprezie zabiera do swojego mieszkania na przedmieściach inną dziewczynę, dopóki pewnego dnia nie poznaje tej jedynej. A kiedy już się spotkają, to jej zaszczytnym zadaniem będzie „naprawienie” go. Zanim tak się stanie, będzie musiała znosić złe zachowania bad boya, za którymi prawdopodobnie kryją się trudne dzieciństwo i złe relacje z rodzicami. Za cel weźmie sobie przepędzenie tych demonów, żeby na koniec mogli wieść długie i szczęśliwe życie. Nie muszę chyba dodawać, że bad boy musi być szalenie atrakcyjny, prawda?

Kiedy byłam nastolatką, zawsze szukałam swojego ideału. Najlepiej, żeby miał metr dziewięćdziesiąt wzrostu, bujną brązową czuprynę na głowie, brodę i koniecznie piwne oczy. Do tego musiał być zabawny, męski, trochę tajemniczy (bez tego przecież byłoby nudno) i romantyczny. Wyobrażałam sobie, gdzie się poznamy, co będzie mówił, jak reagował, w jaki sposób się zachowywał i mnie traktował. Potem zaczęli pojawiać się pierwsi chłopcy i pierwsze randki, a wraz z nimi ogromne poczucie rozczarowania. Dlaczego? Bo żaden z nich nie spełniał moich oczekiwań. Żaden z nich nie był tym, którego chciałam. Żaden nie był ideałem z mojej głowy. Jak to możliwe? Nie wiem… Może dlatego, że życie to nie film, a partner to nie aktor, który ma prawo do dubli?

Wojtek ma 34 lata i od dziecka choruje na DMD, czyli dystrofię mięśniową Duchenne’a. Jak podaje portal Termedia, jest to rzadka choroba genetyczna, prowadząca do postępującego i nieodwracalnego zaniku mięśni. Jest jednym z najczęstszych i najszybciej postępujących zaburzeń nerwowo-mięśniowych. Dotyka chłopców, występuje raz na ok. 3,5-6 tys. urodzeń. Szczęściarz? Powiecie, że nie. A ja uważam, że tak. I to jak cholera! Nie mam tu jednak na myśli choroby. Z pewnością nikt z nas nie chciałby znaleźć się na jego miejscu. No bo kto chciałby zostać przykuty do wózka elektrycznego do końca życia? Kto z nas chciałby mieć przymocowaną do gardła rurkę, dzięki której może w ogóle mówić? Nikt nie chce takiego życia z wyboru… Ale! Wojtek znalazł coś, czego nie każdy z nas będzie mógł doświadczyć. Coś, czego nie kupimy za żadne pieniądze. Coś, co daje siłę, energię i motywację każdego dnia. Coś, czego tak naprawdę szuka większość z nas, ale często nie chce się do tego przyznać. Znalazł miłość. Tylko nie byle jaką miłość. Nie taką jak w filmach romantycznych. Znalazł miłość, która jest bezwarunkowa, bezinteresowna i przede wszystkim szczera.

Agatę i Wojtka śledzę już od dłuższego czasu. Robią niesamowitą robotę w social mediach. Na co dzień pokazują świat takim, jaki jest naprawdę. Bez filtrów, bez sztucznego uśmiechu, bez idealnej pozy na zdjęciach. Edukują ludzi, czym jest niepełnosprawność i jak do niej podchodzić. Oswajają nas z tym, co zawsze uważaliśmy za niedoskonałe. Pokazują, że choroba to nie wyrok, ale wybór. Cholernie trudny, ale wciąż wybór… Wojtek oprócz tego, że jest osobą z niepełnosprawnością, to jest też fantastycznym facetem. Pasjonuje się muzyką, zarabia pieniądze, jakiś czas temu wyprowadził się ze swoją narzeczoną do wynajętego mieszkania, ma niesamowite poczucie humoru i odwagę, której mu zazdroszczę. Dlaczego uważam, że jest odważny? Bo z powalającą pewnością siebie codziennie wychodzi poza narzucone przez społeczeństwo schematy.

Niedawno Wojtek razem z Agatą pojawili się na okładce jednego z tygodników katolickich. Ktoś może powiedzieć, że niby nic wielkiego… Już niejeden się tam znalazł. Tylko że ta okładka jest inna. Dla jednych z pewnością będzie szokująca, a dla innych gorsząca, bo pojawia się na niej nagość. Taka, do której nie jesteśmy przyzwyczajeni. Na zdjęciu nie zobaczymy rozebranej kobiety, tylko mężczyznę. W dodatku z niepełnosprawnością. Pamiętam jeden post Wojtka, który przeczytałam na jego Instagramie. Dotyczył wykluczenia seksualnego osób z niepełnosprawnością (OzN). Wspominał, jak jego narzeczona została kiedyś zapytana o to, czy nie brzydzi się jego ciała. Ludzie stale odbierają Wojtkowi prawo do seksualności tylko dlatego, że jego wygląd różni się od tego, który… No właśnie… Który uważamy za normalny. Pytanie tylko, czym jest ten normalny wygląd i czy coś takiego w ogóle istnieje.

Kiedy patrzę na tę okładkę, widzę na niej pasję i miłość. Dwójkę odważnych ludzi, którzy nie boją się głośno mówić „kocham”, mimo że świat nieraz chciałby im tego zabronić. I ja im wierzę. Wierzę w to, że nie ma między nimi udawania, interesowności i oceniania. Jest po prostu miłość do drugiego człowieka. Tego można im zazdrościć. Bo miłość to nie metr dziewięćdziesiąt wzrostu. Miłość to przede wszystkim troska o drugiego człowieka i akceptowanie jego wad, których każdy z nas ma całe mnóstwo. Miłość to bycie obok, to rozmowa o mało istotnych rzeczach lub o tych, które są ważne dla drugiej osoby. Miłość to dawanie i nieoczekiwanie niczego w zamian. Wierzę, że taka właśnie jest miłość Wojtka i Agaty, czego im z całego serca gratuluję, bo żeby kogoś szczerze i bezinteresownie pokochać, trzeba też mieć odwagę.

Czytaj Więcej

Screenshot_4
CUKROGOŚĆ W DOM, CUKIER Z SZAFY
My, Polacy, jesteśmy tacy gościnni, że mamy na to przysłowie: gość w dom, Bóg w dom. Wiadomo...
Z_ziemi_mlekiem_i_miodem
Z ziemi mlekiem i miodem płynącej do Polski
Wielkimi krokami zbliża się 19. już edycja Festiwalu Warszawa Singera. W tym roku po raz...
DADD0FF1-1239-42D0-A3D2-5C01774B8447
If I were a Piekarnia in Warsaw
Ciekawe, czy jako dziecko Jurek umiał grać w chowanego. W końcu jego dzieciństwo nie trwało...
590_9983
Grać w chowanego ze śmiercią. "Kryjówki" Natalii Romik
Ciekawe, czy jako dziecko Jurek umiał grać w chowanego. W końcu jego dzieciństwo nie trwało...
matkapolka_1
Matka Polka też człowiek – czyli o tym, że macierzyństwem można być zmęczonym
Są takie dni, kiedy chowam się pod kołdrę, gaszę światło i po prostu płaczę. Mam wtedy ochotę...
Chagall_MNW_fot_Bartosz_Bajerski_Muzeum_Narodowe_w_Warszawie_03
Mit ale zibn finger. Powrót Marca Chagalla do Polski
Wskrzeszony w powieści amerykańskiej pisarki Dary Horn i zapytany o sens swojego dzieła...
PROM_V2
Lato w Promie
Wiosna… Wciąż jeszcze wiosna. Ale już niebawem Ziemia maksymalnie wychyli się w kierunku...
Czlowiek_antykwariat_V2
Rzeka podziemna
Wiadomość, że naukowcy szykują się do odkopania na Żoliborzu rzeki Drny, płynącej niegdyś...