Obywatelskość
Wiele jest możliwości manipulowania ludźmi za pomocą języka. Codziennie słyszymy o walce, podstępie czy wrogu, który chce zniszczyć nasze wartości. Czy to dlatego coraz częściej wydaje nam się, że świat jest przepełniony złem i będzie tylko gorzej? A gdyby tak rozbroić retorykę strachu?
Anna Suska
21.11.2021
Ilustracja: Aleksandra Ołdak
W psychologii strach i lęk klasyfikowane są jako dwie różne emocje. O strachu mówimy wtedy, gdy znajdziemy się w sytuacji, która realnie nam zagraża, przez co organizm reaguje silnym emocjonalnym napięciem i przygotowuje się do reakcji – ucieczki lub walki. Lęk z kolei dotyczy sytuacji wyobrażonych, którym nie towarzyszy realne zagrożenie. Jest ściśle powiązany z naszym negatywnym nastawieniem, przeczuciami i często objawia się stanem ciągłego oczekiwania na niebezpieczeństwo bądź nieprzyjemne doświadczenie. Fizyczne reakcje organizmu na lęk są bardzo podobne do tych, które towarzyszą odczuwaniu strachu, ale przybierają bardziej intensywny wymiar i są ciągłe – ciało pozostaje w gotowości praktycznie w każdej chwili.
Strach i lęk – odwieczni towarzysze ludzkości
Mając świadomość tego naukowego rozróżnienia, potraktuję w tym artykule lęk i strach jako synonimy, ponieważ tak są one najczęściej rozumiane w języku potocznym, a ponadto będę skupiała się na mechanizmach retorycznych, które sprawiają, że granica pomiędzy nimi się zaciera. Główny cel językowy komunikatów noszących znamiona retoryki strachu skupia się na tym, by odbiorca zaczął się bać – niezależnie od tego, czy zagrożenie jest realne, czy też nie. Retoryka strachu ma za zadanie zsynchronizowanie emocji określonej zbiorowości tak, by łatwiej było nią zarządzać.
Źródła strachu stale się zmieniają. W przeszłości ludzkości towarzyszyło o wiele więcej zjawisk uznawanych za niewyjaśnione, a przez to potencjalnie niebezpiecznych. Sporo lęków oswoiliśmy w miarę postępu nauki i rozwoju społeczeństwa, ale w ich miejsce pojawiły się nowe. Na potrzeby różnych naukowych opracowań został wprowadzony podział na lęki kulturowe oraz naturalne. Wśród lęków kulturowych są: lęki techniczne (nazywane niekiedy technologicznymi) związane z wynalazkami, cyfryzacją i nowymi technologiami, lęki polityczne odnoszące się do procesów zdobywania, utrzymywania i wykonywania władzy, a także lęki społeczne, które obejmują szeroko pojęte relacje międzyludzkie. Lęki naturalne powiązane ze zjawiskami występującymi w naturze dzieli się czasami precyzyjniej na lęki biologiczne i przyrodnicze. Te pierwsze wiążą się z zagrożeniami dla zdrowia i życia człowieka, natomiast drugie – z zagrożeniami wywołanymi przez zjawiska przyrodnicze i pogodowe.
Kultura strachu
Obawa o własne życie powoduje, że ludzie godzą się na ograniczanie ich swobód i wolności, akceptują środki przedstawiane jako konieczne do zwalczenia zagrożenia – tłumaczą sobie, że tak trzeba, bo w przeciwnym razie będzie gorzej. Granie na ludzkich emocjach to jedna z najefektywniejszych metod manipulacji, tym bardziej że w sytuacjach, w których brakuje poczucia bezpieczeństwa, dzieła dopełniają mechanizmy psychologii tłumu i zbiorowa panika. Co istotne w kontekście życia społecznego i funkcjonowania państwa, populistyczne obietnice polityków o powstrzymaniu zagrożenia, które najczęściej sami wymyślili na potrzeby gry o uzyskiwanie wpływów, są im w stanie zapewnić znaczne poparcie i polepszyć wyniki w sondażach wyborczych. W systemach uznawanych za demokratyczne najsilniejsze są emocje związane z życiem codziennym, rodziną, spokojem i bezpieczeństwem osobistym oraz zbiorowym. W związku z tym polityk posługujący się w swoim przekazie retoryką strachu właśnie te obszary wskaże jako zagrożone. Takie działania sprawiają, że stopniowo tworzy się kultura strachu, w której manipuluje się ludźmi poprzez wykorzystanie tych emocji i nieustanne ich podtrzymywanie.
Nie bez winy w budowaniu kultury strachu pozostają media, które w pogoni za sensacją i zwiększeniem zainteresowania tworzonymi treściami (a co za tym idzie – większym zyskiem) skupiają się na negatywnych, wywołujących szok i dyskusję informacjach. Poświęcają im zdecydowanie najwięcej czasu i przypominają o nich z większą częstotliwością, a to – zgodnie z założeniami teorii agenda setting – sugeruje osobom, do których dociera przekaz, jaka tematyka jest istotna i na czym powinny one skoncentrować swoją uwagę. Nie bez znaczenia pozostają również sposób zmontowania materiału lub tytuł nagłówka, goście, z którymi przeprowadza się rozmowy, a także faworyzowanie konkretnych osób i grup (np. partii politycznych) oraz brak bezstronności dziennikarzy. W efekcie zafałszowaniu bądź przecenieniu ulegają udział określonych zbiorowości w społeczeństwie i ocena ich zachowania, nastroje społeczne i rzeczywista kondycja świata, a także częstotliwość zdarzeń uznawanych powszechnie za zagrożenie.
Dlaczego to działa?
Strach nie jest wpajany wprost, lecz budowany z wykorzystaniem języka, określonych środków retorycznych, a także słów budzących odpowiednie (w tym przypadku negatywne) skojarzenia. Ten, kto chce grać strachem, skupi się na lękach zrozumiałych dla ogółu społeczeństwa, a zwłaszcza takich, które wynikają z zagrożeń niemożliwych do przewidzenia, niespodziewanych albo też nieproporcjonalnie dużych i zmiennych. Będzie mógł dzięki temu utrzymywać ludzi w trybie oczekiwania – zmusić, by sami zbudowali w sobie potrzebę nieustannego czuwania w gotowości na walkę z niebezpieczeństwem. Komunikaty, w których występuje retoryka strachu, korzystają z hiperbolizacji – tak by wywoływać poczucie osaczenia i bezsilności, które może przerodzić się w aktywną ochronę określonych potrzeb i wartości oraz chęć przeciwstawienia się zagrożeniu i zwalczenia go.
Retoryce strachu towarzyszy także militaryzacja języka: pojawia się wróg, któremu trzeba się przeciwstawić i walczyć z nim wszelkimi możliwymi siłami i sposobami. Dyskurs budowany na wojennych metaforach służy przede wszystkim perswazji – ma przekonać wszystkich, że sytuacja jest bardzo poważna, a także nadać wypowiedzi dynamizmu i obrazowości.
Uczucie strachu potęgowane jest poprzez dramatyzację przekazu, w której szczególnie pomaga tworzenie czarnych scenariuszy, czyli najgorszej wersji zakładanych zdarzeń. Towarzyszą jej paradoksalne konstrukcje składniowe wykorzystujące tryb przypuszczający, a także o spójniki „gdyby” oraz „ale”. Komunikat nie opiera się na faktach, ale na domysłach i makabrycznych wizjach.
Oto twój wróg
Narracja, która wykorzystuje retorykę strachu, przypomina dramat rozgrywany na deskach teatru: mamy bohaterów i wrogów stanowiących zagrożenie. Mechanizm wskazania wroga zakłada zebranie zwolenników wokół jednego lidera i konkretnej idei. Podstawą integracji staje się zbiorowa nienawiść w stosunku do wskazanego wroga i głoszenie wyjątkowości własnej grupy. Bardzo często emocje powstałe w wyniku zastosowania tej metody są tak silne, że utrzymują się przez kolejne pokolenia, a to prowadzi do trwałego podziału społecznego na „my” i „oni”. Powody stygmatyzacji wroga mogą być różne i opierać się na przesłankach ekonomicznych, religijnych, nacjonalistycznych, a nawet na subiektywnym zdaniu przywódcy grupy, jeśli posiada on odpowiednio duży autorytet.
Kim wobec tego jest wróg? Może on mieć wiele twarzy, zatem o wiele łatwiej stwierdzić, kim nie jest. Z całą pewnością nie jest „nasz”, ponieważ należy do odrębnej i – co ważne – przeciwstawnej grupy, z którą „my” nie chcemy mieć nic wspólnego. Nie jest godny zaufania, jego intencje nigdy nie są czyste, a jeśli zdarzy się, że zrobi coś dobrego, to zapewne ten uczynek ma drugie dno. Nie zależy mu na dobru społeczeństwa, pragnie jedynie władzy, wpływów, zniszczenia, osiągnięcia osobistej korzyści. Nieważne, co robi, za to ważne, jakie wnioski z tych działań wyciąga grupa, dla której jest wrogiem. Dobrze jest, kiedy da się go sprowadzić do symbolu – konkretnego bądź abstrakcyjnego. Łatwiej wtedy zarządzać energią i zachowaniami ludzi, którzy czują strach, ponieważ do symbolu można przypisać zestaw cech powiązanych z nim kulturowo lub też nadać mu zupełnie nowe znaczenie. Wróg nigdy nie odpoczywa, zatem trzeba nieustannie czuwać i być przygotowanym na atak.
Retoryka strachu przestaje być straszna, kiedy uświadomimy sobie jej mechanizmy, intencje towarzyszące jej stosowaniu i nauczymy się odnajdywać ją w komunikatach. Przy okazji warto wiedzieć, że ten, kto ma władzę nad językiem, ma władzę nad społeczeństwem, a władza nad językiem wcale nie musi być tożsama z władzą usankcjonowaną prawnie.