FelietoN, PRaga
Niedawno jeden z autorów niniejszego tekstu miał okazję brać udział w ciekawej dyskusji dotyczącej tego, dlaczego krakowski Oficer Rowerowy świetnie radzi sobie z rozbudową sieci dróg rowerowych, a warszawski Pełnomocnik ds. Infrastruktury Rowerowej (i jednocześnie szef Zarządu Dróg Miejskich) niekoniecznie. Jednym z argumentów było to, że Kraków ma świetną strategię dotyczącą rozbudowy sieci, podczas gdy stolica do tej pory nie opracowała nowego dokumentu.
Być może jest to po części prawda. Trudno kłócić się z faktami, Warszawa faktycznie do tej pory nie przyjęła nowej strategii rowerowej. Problem w tym, że nawet gdy stołeczne strategie powstają, zazwyczaj zamiast do realizacji trafiają na przepastne półki urzędów, zyskując dumne miano tzw. “półkowników”.
Krzysztof Daukszewicz
30.07.2022
Ilustracja Aleksanrda Ołdak
5 metrów zieleni na mieszkańca
Jednym z takich “półkowników” jest strategia o nazwie Warszawa 2030, traktująca m.in. o zieleni miejskiej oraz dostępie do niej w kontekście postępującej antropogenicznej nagłej zmiany klimatu. Jednym z jej podstawowych założeń jest zapewnienie mieszkańcom Warszawy minimum zieleni urządzonej – parków i skwerów – w wymiarze 5 metrów kwadratowych na osobę.
Naturalnie, część dzielnic (m.in. Śródmieście, Żoliborz czy Ochota) znajduje się powyżej tego dość arbitralnego limitu, większość jednak nie spełnia założeń strategii. Dokument oczywiście idzie dalej, nie ukazując tylko prostych wyliczeń bazujących na metrażu, ale także wskazując osiedla, które są oddalone od zieleni oraz identyfikując miejsca, w których powinno jej być jej więcej.
Niestety, za planami nie idzie realizacja. Obowiązek tworzenia nowych parków według Zarządu Zieleni w dużej mierze spoczywa na barkach dzielnic, które często nie mają ani działek ani środków na ich wykupienie. Jednym z przykładów może być Ursus, gdzie na osiedlu Skorosze parków i skwerów brakuje, ale jak wskazują urzędnicy, najzwyczajniej nie ma ich gdzie urządzić. Gdyby uchwalono plan zagospodarowania dla osiedla, można byłoby przynajmniej powstrzymać zabudowę działek, ale bez niego jedyną możliwością jest szybki wykup niezabudowanych terenów po cenie rynkowej.
Tymczasem miasto – zamiast realizować przyjętą strategię – decyduje się na utworzenie tzw. Parku Naturalnego Golędzinów na Pradze-Północ, w dodatku w obrębie osiedla, w którym mieszkańców nadal jest jak na lekarstwo. Fakt, okolica szybko się rozwija i presja na zieleń będzie duża, ale akurat łąki golędzinowskie są bezpieczne od zakusów deweloperów jako tereny zalewowe, w dodatku będące własnością miasta. Inaczej sprawa wygląda chociażby w przypadku skweru przy ul. Folwarcznej na Szmulkach, który obecnie stanowi dziki parking, a do tego dzielnica, rękoma jednej z miejskich jednostek (wbrew miejskim dokumentom), chce postawić tam całkiem spory budynek.
Jak ożywić Marszałkowską?
W stołecznym wydaniu “Wyborczej” ukazały się niedawno kolejne artykuły traktujące o powolnym umieraniu ulicy Marszałkowskiej, tym razem na odcinku od placu Konstytucji do centrum. Jedni za ten stan winią betonozę i szerokie jezdnie, drudzy – fatalną politykę lokalową. Tymczasem to już kolejny zgon wieszczony Marszałkowskiej. Początkowo problemy występowały przy placu Zbawiciela, który został tymczasowo skolonizowany przez banki. Później lokale zaczęły masowo opuszczać jednokierunkowy odcinek ulicy bliżej pl. Unii Lubelskiej. W obu przypadkach polityka lokalowa miasta, po odpowiedniej korekcie, na nowo tchnęła życie w Marszałkowską.
Dlaczego nie może tak być także tym razem? Przecież nie jest tak, że miasto stołeczne Warszawa nie posiada stosownej wiedzy. Wystarczy wspomnieć strategię “Handlowe Ulice Warszawy” opracowaną w 2018 roku na zlecenie miejskiego Biura Architektury i Planowania Przestrzennego.
To liczące sobie ponad 100 stron opracowanie autorstwa firmy konsultingowej JLL zawiera gotowe recepty na problemy najważniejszych ulic handlowych miasta, od Świętokrzyskiej przez aleje Jerozolimskie po Targową. Marszałkowska także znajduje się na liście. Analizie poddano ruch pieszych, preferencje lokalowe, potencjał danych ulic. A mimo tego “Handlowe Ulice Warszawy” nadal pozostają bardziej sugestią niż sposobem radzenia sobie przez władze miasta z problemem.
Częściowo jest to też skutkiem autonomii dzielnic – na takiej Pradze-Północ politykę lokalową traktuje się jako polityczny łup, a Zarząd Dzielnicy przyznaje rządzącemu stowarzyszeniu “Kocham Pragę” doposażony w c.o. lokal w doskonałej lokalizacji przy ul. Targowej z ponad 90 proc. zniżką, podczas gdy inni muszą czekać w kolejce lub płacić wysokie, rynkowe stawki. Jest to wprost niezgodne z opracowaniem “Handlowe Ulice Warszawy”, ale najwyraźniej nikomu to nie przeszkadza.
Strategia transportowa
Nie inaczej wygląda sytuacja, gdy chodzi o miejskie dokumenty dotyczące systemu transportowego (w tym transportu publicznego). Obecnie obowiązujący dokument kończy swoje oddziaływanie na 2015 roku, a choć w jego nazwie zawarty jest dopisek “i na lata kolejne”, nie ulega wątpliwości, że nowa strategia potrzebna jest na wczoraj.
Przykładem niech będą ostatnie konsultacje ws. rezerwy po tzw. Trasie Tysiąclecia, w trakcie których przyjęto, że “układ drogowy w okolicy jest kompletny” i zrezygnowano z budowy połączenia między ulicami Kijowską a Kawęczyńską, jak również przedłużania linii tramwajowej ze Szmulek w stronę Nowej Pragi. Problem w tym, że… jednocześnie trwają prace projektowe nad studium technicznym dla węzła Warszawa Wschód.
Dworzec Warszawa Wschodnia w przyszłości ma stać się potężnym węzłem komunikacyjnym, na którym krzyżować będą się trasy III linii metra, tramwajów, kolei miejskiej i dalekobieżnej oraz autobusów (zarówno tych Zarządu Transportu Miejskiego jak i pozostałych przewoźników). Dokument ma określić także niezbędne zmiany w układzie szynowym oraz drogowym. Co, jeżeli z prac jednych planistów wyniknie, że niezbędne są zmiany, podczas gdy pozostali przyjęli już założenie, że zmian nie potrzeba? Jak wpłynie to na będący w opracowaniu plan miejscowy dla okolicy? Czy projektanci współpracują ze sobą na etapie tworzenia tych dokumentów?
Sytuacja dookoła dworca wschodniego wydaje się pokazywać, że urzędnicy – przynajmniej na poziomie planów i koncepcji – starają się brać pod uwagę różne scenariusze, ale w zupełnym oderwaniu od siebie. Efektem jest to, że ostatecznie i tak o zmianach i inwestycjach decyduje wola polityczna oraz efekt PRowy inwestycji, a nie realny wpływ na poprawę systemu transportowego w Warszawie.
Niedoszłe plany rewitalizowanej Pragi
Praga poddawana nieustannej rewitalizacji od przeszło 20 lat jest w ogóle idealnym miejscem, by pokazać irytującą niekonsekwencję miejskich planistów różnej maści. Nie chcąc omawiać budzących nadzieję kolejnych programów rewitalizacji oraz ich faktycznej realizacji skupimy się na jednym aspekcie obowiązującego nadal Zintegrowanego Programu Rewitalizacji do 2022 roku. Otóż konstruując obecny ZPR urzędnicy obiecywali, że tym razem nie będzie to rewitalizacja punktowa, a zmiany dotkną całych kwartałów. Czyli, że remontom kamienic towarzyszyć będą remonty ulic przy których kamienice stoją. W 2018 roku urzędnicy zadeklarowali, że na pierwszy ogień pójdą ulice Ząbkowska, Tarchomińska, Nieporęcka, Konopacka, Łochowska i Mińska. Miała rozpocząć się “Naprawa ulic”. Odbyły się konsultacje społeczne z interesariuszami, którymi w dużej mierze byli mieszkańcy i mieszkanki tych ulic. Powstały raporty i kierunkowe koncepcje zmian. Niestety, na tym się skończyło. O niezrealizowanych koncepcjach przypominają już tylko materiały informacyjne, takie jak niszczejąca tablica stojąca przy ul. Mińskiej, o której najpewniej zapomnięli urzędnicy. A może czekają aż pochłonie ją roślinność.
Oczywiście główną wymówką na “nicnierobienie” jest covid-19 oraz spadające dochody samorządu wynikające ze zmian fiskalnych na poziomie centralnym. Co jednak stoi na przeszkodzie, by pewne projekty próbować realizować po kawałku. Przykładowo przy takiej ul. Łochowskiej prywatny inwestor po zakończeniu remontu kamienicy odtworzył kawałek chodnika w standardzie z “Naprawy ulic”, z płytami chodnikowymi oraz zadbaną zielenią. Wyszedł z założenia, że zrobi to za miasto i będzie miał później spokój. Niestety, w jego ślady nie poszedł ZGN, który przy tej samej ulicy remontował pięć innych kamienic. Przy każdym budynku wróciła kostka bauma. Widać, mało kto pamiętał, że inne jednostki miejskie wypracowały masterplan dla tej ulicy.
Czekając na nowe strategie
Obecnie czekamy jako mieszkańcy na kilka różnych, ważnych dla miasta opracowań. Jest to zarówno strategia rozwoju sieci rowerowej, studium transportowe dla Warszawy Wschód, ale także arcyważne Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego, które w przyszłości będzie determinowało zarówno kierunki inwestycyjne miasta, jak i tworzone w oparciu o nie plany miejscowe.
Pytanie tylko, czy z tych niekończących się planów i analiz wyniknie cokolwiek w praktyce. Sądząc po tym, jak idzie realizacja Warszawy 2030, Handlowych Ulic Warszawy czy szeregu innych dokumentów można odnieść wrażenie, że nie.
Krzysztof Daukszewicz, Krzysztof Michalski