Kultura

Malarz nadcodzienności

Tymi słowami opisać można wybitnego polskiego artystę – Jarosława Modzelewskiego. Malarza, który dzięki osobistej analizie pejzażu zgłębił jego istotę. Co nią jest i dlaczego jest tak ważna? Pomocna w poszukiwaniu odpowiedzi będzie wystawa „Kraj nad Wisłą”. Największą w historii i pierwszą przekrojową prezentację kilku dekad twórczości Jarosława Modzelewskiego można oglądać do 24 kwietnia 2022r. w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski.

Oktawia Wrzesień

10.02.2022

Ilustracja: Aleksandra Ołdak

Na początek o terminie, który ukułam przy próbie interpretacji sztuki Modzelewskiego i opisania samego artysty. Nazwanie go „malarzem nadcodzienności” nie pojawiło się poprzez samą kontemplację dzieł, choć pierwsze spotkanie z jego malarstwem bardzo by na to wskazywało. Wyjściowe spoglądanie na obraz było uchwyceniem go jako całości, natomiast późniejszy proces zgłębiania dzieła i tego, co na nim się dzieje, był punktowy. Analizowałam każdy element obrazu po kolei. Wypatrywałam jakiś fragment i ten fragment próbowałam zrozumieć. Pozostać przez jakiś czas tylko z tym szczególnym momentem, który już się wydarzył, a poprzez obraz został zatrzymany i będzie się dział za każdym razem, gdy odbiorca będzie wchodził w interakcję z dziełem. Zwykły moment przestaje być zwykły, a staje się niezwykły.

Obraz „Młody mężczyzna z białym ręcznikiem” z 1988 roku to jeden z tych niezwykłych momentów, które zostały zapamiętane w wyobraźni artysty. To zdarzenie, które było przyczynkiem do zatrzymania tej chwili na płótnie. Kobieta na obrazie „Pani czesze psa na tle Żuka” z 2002 roku także nie jest zwykłą panią – jest niezwykłą panią, która w niezwykły sposób czesze psa. I tak rozumiem ową nadcodzienność. Ubieranie chwilowych scenek w światło, kolor i kompozycję tworzy obraz. „Dzieje się” sztuka, a nawet więcej. Sam Modzelewski nazywa to cudem: „Czy kobieta wsiadająca na rower w kierunku Magdalenki to codzienność? To objawienie, cud! Szukałem takich cudów i było ich wokół mnie wiele. Widziane przez chwilę zdarzenia zamieniały się w monumentalne realizacje”.

Analizowałam w ten sposób wszystkie obrazy, które przedstawiały pozornie zwykłe zdarzenia. Później w moje ręce trafiła książka„Wywiad-rzeka-Wisła”, rozmowa Jarosława Modzelewskiego z Piotrem Bazylką i Krzysztofem Masiewiczem. Lektura tej książki pozwoliła mi zrozumieć w szerszej perspektywie twórczość artysty i dogłębnie poznać jego intencje malarskie. To dzięki niej zrozumiałam, że Jarosław Modzelewski jest malarzem nadcodzienności w tym sensie, że jego sposób interpretacji codzienności jest czymś ponad samą codzienność. Jest ponad nią, choć ona sama jest kluczowa i niezwykle ważna. W jego postrzeganiu jest ona centrum, ale jest też pewne „nad”, którego nie można się pozbyć. Ten sposób interpretowania dostępny jest tylko uważnemu obserwatorowi codzienności, który zwykłe momenty potrafi odrzeć z ich powszechności i anonimowości. I to właśnie jest istotą pejzażu, którą uwydatniają dzieła Modzelewskiego. Tą istotą jest element. Ten szczególny moment, który się dzieje.

„Chodzi mi raczej o taki element, który powoduje, że pejzaż przestaje być anonimowy, że nie jest czymś powierzchownym i powszechnym. Chodzi o znalezienie takiego szczególnego momentu, który powoduje, że w sekwencji wielu klatek pamięci skazani jesteśmy na zapamiętanie tej jednej. Dlaczego pamięć uruchamia się w danym momencie? Mam taką wiarę, że u mnie uruchamia się właśnie z powodów zawodowych. To znaczy, że we mnie jest jakaś konstrukcja, idea obrazu, która godzi się z tym, co zobaczę. Ona nie jest przedmiotowa, więc jak zobaczyłem tych głuchoniemych wędkarzy, mimo że nic nie wiedziałem o głuchoniemych wędkarzach ani o tym, że mogą się oni ze sobą zetknąć i gestykulować, to ten obraz-klatka zapadł mi w pamięć. Czyli musiałem mieć w swojej wyobraźni miejsce na ten obraz…” – mówi artysta w wywiadzie.

Jego obrazy wynikają z obserwacji świata i stają się dziełami pełnymi wysmakowanych gam kolorystycznych. Tak! Kolor jest tym, co zachwyca w jego pracach. Tym, co sprawia, że obrazy od razu zapisują się w pamięci. Obrazem, który szczególnie zapamiętałam, była „Weranda”. W Zamku Ujazdowskim dzieło znajduje się na ścianie, która ma kolor głębokiej czerwieni. Uwydatnia ona kolory dzieła i znakomicie komponuje się z niebieskim tłem obrazu i zielenią roślin na werandzie. Ten obraz przyciąga. Jest w nim też jakaś tajemnica, która sprawia, że chce się patrzeć i próbować ją odgadnąć. Właściwie prawie cała sztuka Modzelewskiego taka jest. Barwna, a więc wyrazista i skupiająca wzrok. Jednocześnie ma się przeczucie, że w tych dziełach jest jakaś zagadka, coś, co być może jest nieuchwytne i takie ma właśnie być. I tym jest dla mnie to „nad”, które utożsamiam z jego twórczością. Dla odbiorcy świadomość istnienia owego „nad” jest równie ważna, by zrozumieć to, co dzieje się na obrazach artysty. A dzieje się na nich wiele…

Wystawa „Kraj nad Wisłą” jest największą w historii wystawą prac Jarosława Modzelewskiego. Prezentuje przekrój kilku dekad jego twórczości. W Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski znalazło się ponad 60 prac. Ważnym elementem ekspozycji jest Wisła, jednak najważniejszy jest kształt rodła – wyznacza on kierunek zwiedzania wystawy i jest spoiwem prezentowanych prac. Rodło ma swoją historię. „Pomysł opierał się na nawiązaniu do swastyki, co pozwoliło uśpić czujność Niemców, przy jednoczesnym całkowitym zaprzeczeniu ideologii narodowego socjalizmu. Sprytny pomysł początkowo osiągnął zamierzony cel. Niemcy uznali, że znak przedstawia połowę swastyki. W rzeczywistości symbol opracowany przez Janinę Kłopocką to biały kształt – stylizowany bieg Wisły z zaznaczonym Krakowem na czerwonym tle. Neologizm »rodło« wymyślił publicysta Edmund Osmańczyk, łącząc dwa słowa: »rodnica« (archaizm oznaczający matczyne łono) lub »rodzina« oraz »godło«. Nazwa odwoływała się do poczucia łączności z macierzą – krajem nad Wisłą” – podkreślają organizatorzy wystawy.

Jarosław Modzelewski to jeden z najważniejszych polskich malarzy ostatnich trzech dekad. A fragment wywiadu, który poniżej przytoczę (z książki „Wywiad-rzeka-Wisła”), jest esencją jego twórczości. Mam nadzieję, że zachęci to Czytelników do pójścia na wystawę. Ja również pójdę – raz jeszcze. Bardzo często mam poczucie straty. Uświadomiła mi to wizyta w Rzymie w ubiegłym roku. Oglądałem tam moje obrazy, które znalazły się w kilku włoskich kolekcjach z racji mojej współpracy w latach 90. z wspomnianą już rzymską galerzystką Stefanią Pigą. Otóż ona umożliwiła mi obejrzenie ich u kolekcjonerów. Dotarłem chyba do pięciu obrazów, a później dostałem zdjęcia kolejnych. Nie widziałem tych obrazów kilkanaście lat i te spotkania były dla mnie bardzo wzruszające. Oczywiście mogłem obejrzeć reprodukcje, ale to nie to samo” – wspomina Modzelewski. I dodaje: „Miałem poczucie, jakbym spotkał kogoś bliskiego. Przywołanie kontekstu powstawania tych obrazów też było dla mnie wzruszające. One, te obrazy, świadczą o tym, że jak maluje się dla siebie, to przeżycie, które wówczas miało miejsce, może zostać zamknięte w obrazie. Stąd też poczucie straty, kiedy obraz gdzieś znika. Czasami w domu wieszam swoje obrazy na użytek rodzinny, czasami coś się powiesi to tu, to tam. Więc jak czasami okaże się, że ten obraz gdzieś wędruje, że trzeba go zabrać, czy to na wystawę, czy ktoś go kupi, wtedy czujemy stratę. Puste miejsce. To się jednak odczuwa. Nawet jak się na obraz patrzy bezwiednie, to nagle okazuje się, że jego obecność jednak była faktem, była w tym symbioza. Dlatego wydaje mi się, że wymiar osobisty jest jednak kluczowy”.

Oktawia Wrzesień

Czytaj Więcej

Z_ziemi_mlekiem_i_miodem
Z ziemi mlekiem i miodem płynącej do Polski
Wielkimi krokami zbliża się 19. już edycja Festiwalu Warszawa Singera. W tym roku po raz...
DADD0FF1-1239-42D0-A3D2-5C01774B8447
If I were a Piekarnia in Warsaw
Ciekawe, czy jako dziecko Jurek umiał grać w chowanego. W końcu jego dzieciństwo nie trwało...
590_9983
Grać w chowanego ze śmiercią. "Kryjówki" Natalii Romik
Ciekawe, czy jako dziecko Jurek umiał grać w chowanego. W końcu jego dzieciństwo nie trwało...
matkapolka_1
Matka Polka też człowiek – czyli o tym, że macierzyństwem można być zmęczonym
Są takie dni, kiedy chowam się pod kołdrę, gaszę światło i po prostu płaczę. Mam wtedy ochotę...
Chagall_MNW_fot_Bartosz_Bajerski_Muzeum_Narodowe_w_Warszawie_03
Mit ale zibn finger. Powrót Marca Chagalla do Polski
Wskrzeszony w powieści amerykańskiej pisarki Dary Horn i zapytany o sens swojego dzieła...
PROM_V2
Lato w Promie
Wiosna… Wciąż jeszcze wiosna. Ale już niebawem Ziemia maksymalnie wychyli się w kierunku...
Czlowiek_antykwariat_V2
Rzeka podziemna
Wiadomość, że naukowcy szykują się do odkopania na Żoliborzu rzeki Drny, płynącej niegdyś...
granica
Gdzie jest granica pomocy?
24 lutego, godzina 8.30. Dzwoni budzik. Kolejny zwykły dzień. Wstaję z łóżka, włączam czajnik...