Korzenie i żyły miasta

Gołęboki błękit nad warszawskim niebem

Mają czerwone oczy raptorów, ale nie biegają jak raptory. Człapią niefrasobliwie, kołysząc się na boki i tłoczą się pod szklanymi domami w centrum Warszawy, wyrywając sobie z dziobów resztki kanapek pracowników okolicznych korporacji. Zamiast szczelin w skałach, budują gniazda pod parapetami i w załomach budynków. 

Filip Jegliński

21.03.2023

Ilustracja: Aleksandra Ołdak

Dostojną nazwę gołębia skalnego po łacinie – Columba liviabiolodzy doprecyzowali specjalnie dla nich tytułem forma urbana. Gołębie miejskie to gołębie skalne, które zaadaptowały się do warunków miejskich. „Inteligencja jest to zdolność przystosowania się do okoliczności dzięki dostrzeganiu abstrakcyjnej relacji, korzystaniu z uprzednich doświadczeń i skutecznej kontroli nad własnymi procesami poznawczymi“ – napisał w podręczniku akademickim psychologii ogólnej profesor Edward Nęcka, który na niemal każdym zdjęciu ma pod marynarką koszulę w gołębim odcieniu błękitu. “Cicha woda brzegi rwie” – śpiewał Zbigniew Kurtycz, a kilka lat później również Maciej Maleńczuk. A gołębie gruchały w załomach kamienic miasta stołecznego Warszawy i szczęśliwe wychowywały kolejne pokolenia pisklaków. Szczęśliwie i bezpiecznie, bo na miejskie gołębie nikt nie poluje. Nie mają tutaj naturalnych wrogów.

Medytacje jadalnego listonosza

Biolożka dr Michela Corsini spędziła kilka lat na Uniwersytecie Warszawskim. Zajmowała się ptakami w przestrzeni miejskiej. Przypomina, że gołębie żyły razem z ludźmi już w starożytnej Mezopotamii, kiedy nie było jeszcze mowy o miastach we współczesnym rozumieniu. Były hodowane na mięso. Jedliśmy gołębie od dawna i nie tylko w warunkach wojny lub kryzysu. “Mięso gołębia jest chude, bogate w białko i dobre dla diety” – mówi dr Corsini.

W pierwszej polskiej książce kucharskiej – Compendium fercvlorvm albo zebranie potraw z 1682 roku – Stanisław Czerniecki proponuje rozmaite sposoby podania gołębia na stół: ze ślimakami, ze szczawiem, w rosole, z zabielanym agrestem, w potrawce pistacjowej lub w sosie królewskim z szafranem, pieprzem, cukrem, cytryną i cynamonem. W rozdziale poświęconym potrawom mięsnym Czerniecki umieścił napomnienie: “Cokolwiek sie mowi o Kápłonách/ to rozumiey y o ptakách/ á co o ptakách/ to y o gołebiách/ á co o gołebiách/ to y o ćielećinie; bo iako iedno/ tak y drugie gotować możesz/ tymże sposobem”.

Gołębie błyskawicznie się rozmnażają. Mogą to robić już w wieku kilku miesięcy. To przekleństwo mieszkańców miasta i błogosławieństwo hodowców ras mięsnych gołębia. W Europie najwięksi hodowcy gołębi mięsnych to Francja, Dania, Węgry i Niemcy. U nas nie jest to aż tak popularne, ale w niektórych supermarketach można znaleźć zapakowane udko błękitnego dachowca. Polskie rasy gołębi mięsnych to m.in. ryś polski i wrocławski mięsny, ale popularne są też amerykańskie kingi i teksanery, czeskie strassery, francuskie mondiany i indyjskie lahore’y.

Tysiące lat temu zauważyliśmy inteligencję gołębi, dlatego zaczęliśmy je zatrudniać jako listonoszy, posłańców, albo nawet szpiegów wojennych. W obu wojnach światowych wypuszczano na teren wroga gołębie z małymi aparatami fotograficznymi, które uruchamiały się, gdy ptaki zrywały się do ucieczki. Doktor Corsini mówi wręcz o badaniach nad wrażliwością gołębi na różnice w sztuce: “Przeprowadzono badania, które dowiodły, że gołębie są w stanie odróżnić dźwięki muzyki Bacha i Mozarta oraz malarstwo Picassa i Moneta”.

Kolce przeciw gołębiom to nie są kolce

Firma BirdSystem działa od 2000 roku i specjalizuje się w produkcji kolców przeciw gołębnych. To rzędy metalowych pałeczek porastające parapety i gzymsy niczym stalowoszara trawa. Należą do kategorii zabezpieczeń mechanicznych, bo istnieją też inne rodzaje odstraszaczy. Przykładowo, w ubiegłym roku belgijscy samorządowcy wpadli na pomysł, aby podrzucać do karmników dla gołębi tabletki antykoncepcyjne. Gdzie indziej instaluje się na budynkach odstraszające żele, głośniki i nalepki w kształcie drapieżników. Na lotnisku Chopina w Warszawie codziennie teren patrolują cztery sokoły pod opieką sokolników. Zatrudniane są też rarogi i jastrzębie. Latające drapieżniki dbają, żeby inne ptaki nie pałętały się po pasie startowym. W tym wypadku to nie gołębie robią najwięcej bigosu. Sokoły toczą codzienne batalie przede wszystkim z mewami i wronami, ale także z królikami i lisami.

Właściciel firmy BirdSystem, Paweł Ćwierzyński, mówi, że kolce przeciwgołębne są najskuteczniejsze ze środków ochrony budynków przed ptakami. “Są sposobem ekonomicznym, skutecznym i ekologicznym, a zarazem najbardziej rozpowszechnionym. Ptaki widzą, że kolce są zamontowane na gzymsie i nawet nie próbują tam siadać. Mówiąc ptaki, mam tu na myśli przede wszystkim gołębie, bo to jest gatunek w mieście najbardziej rozpowszechniony”.

Nazwa “kolce przeciwgołębne” może być myląca. Nie kłują one gołębi, a uniemożliwiają im siadanie na zabezpieczonej powierzchni. Paweł Ćwierzyński mówi: “gdy zaczynałem działalność z BirdSystem nie było rozwiązań systemowych, więc każdy z lokatorów rozwiązywał problem na własną rękę. Rozciągali żyłki, nabijali deski gwoździami, człowiek z wiatrówką też się pojawiał”. Doktor Michela Corsini też jest zwolenniczką rozwiązań systemowych: “Jeżeli człowiek nie jest chroniony przez państwo, sam wymierza sprawiedliwość. I nie są to przyjemne metody wymiaru sprawiedliwości – trucizna, kula z pistoletu, kamień z procy”.

BirdSystem produkuje nawet kolce przeciwgołębne z gumowymi nakładkami. Paweł Ćwierzyński mówi o nich: “Jest to linia handlowa dla radykalnych obrońców zwierząt. Gumowe końcówki likwidują zupełnie wątpliwość, czy kolce są niebezpieczne dla gołębi”.

Armatki na szpaki, kolce na gołębie

Kiedyś usłyszałem regularne wystrzały w okolicach Góry Kalwarii. “Kto strzela?” – spytałem. “Czereśniaki” – uśmiechnął się wędkarz.

Doktor Corsini opowiada: “Studiowałam w Bolonii we Włoszech. Jest to miasto otoczone sadami czereśniowymi. Tam problemem był inny gatunek inwazyjny – szpaki, które wyjadały owoce i rujnowały zbiory. Dlatego wokół sadów umieszczano małe armatki, które co jakiś czas głośno wystrzeliwują. I widziałam sytuacje, że szpak siedzi na gałązce czereśni i słyszy wystrzał z takiej armatki. Trochę się przyczaił, poczekał, po czym wrócił do posiłku. Te armatki kosztowały fortunę. A ich hałas szkodził na dłuższą metę innym gatunkom zwierząt, podczas, gdy szpaki zrozumiały że to pic na wodę”.

Armatki na szpaki to jeden z dźwiękowych sposób odstraszania ptactwa. W specjalistycznych sklepach można kupić fantazyjne odstraszacze skrzeczące jak ptaki drapieżne albo huczące jak strzelby. Próbowano tego też na gołębie. Paweł Ćwierzyński  opowiada, dlaczego takie środki są nieefektywne: “Polegają one na emitowaniu co jakiś czas odgłosów drapieżnych ptaków. Po kilku tygodniach ptaki przyzwyczajają się, a krzyk jest przenikliwy i przeszkadza okolicznym mieszkańcom”. Mówił o tym również ornitolog Kazimierz Walasz w wywiadzie dla Radio Kraków: „Ptaki w końcu zauważą, że za tymi głosami niczego nie ma, to znaczy, że nie pojawia się żaden drapieżnik. I prędzej czy później do tego dźwięku się przyzwyczają”.

Na Ursynowie od lat trwają krucjaty przeciw ptakom. Po fiasku odstraszaczy dźwiękowych zainstalowanych na osiedlach, spółdzielnia mieszkaniowa postanowiła pójść w ślady lotniska Chopina i zatrudnić sokolnika. Okazuje się, że gołębie są jak młodopolscy chłopomani, kolonizatorscy pamiętnikarze lub Europejczycy na wolontariatach w krajach trzeciego świata – potrzebują autentyczności.

Dlaczego wielu nie lubi gołębi?

Boimy się o zdrówko, zwłaszcza ostatnio. Gołębie dobrze roznoszą listy, ale równie dobrze – choroby. I nawet jeśli jakiejś nie mogą przenieść, to przeniosą kleszcza, który może. Obrzeżek gołębień wygląda jak przypalony chips Lay’s i żywi się krwią gołębi. Ale kiedy nie ma ich w pobliżu (na przykład po remoncie poddasza) nie pogardzi krwią ludzką. Doktor Corsini przyznaje, że gołębie to brudasy. Ich gniazda są pełne odchodów, często zostają tam martwe pisklęta. Stanowią idealne miejsce dla rozwoju bakterii i pasożytów.

Gołębie guano niszczy ściany budynków i karoserię samochodów. “Gołębie odchody zawierają amoniak, który dewastuje wszystkie elementy metalowe. Zapychają odpływy rynien, co powoduje zalania. Były przypadki, że wyciągało się to kilogramami. Guano jest agresywne chemicznie i niszczy delikatniejsze materiały, takie jak piaskowiec” – mówi Paweł Ćwierzyński. A niejeden człowiek lokuje w domu lub samochodzie dorobek życia.

Są i wielbiciele gołębi. Doktor Corsini mówi: “W Warszawie macie mnóstwo wron, gawronów i gołębi. Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Zauważyłam, że ludzie w Warszawie zwykle nie lubią wron. Śmieszyły mnie te panie, które rzucały chleb gołębiom i odganiały wrony. To są kwestie bardzo subiektywne. Dla mnie, jako biolożki, i wrona i gołąb to gatunki inwazyjne”.

Dokarmianie będzie zgubą – i dla was, i dla nas

Na przełomie XVIII i XIX wieku w północnych Włoszech tysiące ludzi umierało na pelagrę. Choroba była spowodowana brakiem witaminy B3. A brak witaminy B3 wynikał z diety opartej na polencie, czyli breji z mąki kukurydzianej. Z wielu dobrodziejstw jakie może dać człowiekowi jedzenie, polenta dawała jedno – zapychała żołądek i na chwilę zaspokajała głód.

Podobnie jest z chlebem pożeranym przez gołębie w parkach i na ulicach Warszawy. Dr Michela Corsini kwituje: “My ludzie, też jesteśmy zwierzętami. Czasami wolimy pójść do McDonalda i zjeść gotowe jedzenie, niż przygotować w domu obiad dobrej jakości. Zwierzęta robią to samo. Nawet jeśli zjedzenie czegoś nie jest dla nich dobre. Tak, jak rzucany przez spacerowiczów chleb. Ptaki karmią nim młode, bo jest to łatwo dostępne. Widzą, że pisklę zjada chleb, więc dalej je tym karmią” – mówi doktor Corsini – “Dziki potrafią wejść daleko do miasta. A dlaczego to robią? Bo znajdują śmieci poza śmietnikami”. Paweł Ćwierzyński również zaznacza, że nasz zwyczaj dokarmiania wabi gołębie na parapety.

“Gołąb jest gatunkiem inwazyjnym. Dwa czynniki pozwalają takiemu gatunkowi podbijać dany teren – możliwość gniazdowania i dostępność pokarmu”. Możliwość gniazdowania ograniczają firmy takie jak BirdSystem Pawła Ćwierzyńskiego. Z tym drugim jest gorzej.

I właśnie dostępność pokarmu dla gołębi jest źródłem problemu według doktor Micheli Corsini. Nawet pomijając gołębie serca dokarmiaczy, pozostają jeszcze ci, którzy utrzymują standard czystości gołębiego gniazda. Doktor Corsini zwraca uwagę, że np. po Polu Mokotowskim w każdy wieczór weekendowy walają się śmieci z resztkami jedzenia. Często nie wystarcza nawet plastikowy worek na śmieci. Przylatują wrony i rozrywają worki. A w kolejce czekają gołębie i zacierają pazury.

Czytaj Więcej

Z_ziemi_mlekiem_i_miodem
Z ziemi mlekiem i miodem płynącej do Polski
Wielkimi krokami zbliża się 19. już edycja Festiwalu Warszawa Singera. W tym roku po raz...
DADD0FF1-1239-42D0-A3D2-5C01774B8447
If I were a Piekarnia in Warsaw
Ciekawe, czy jako dziecko Jurek umiał grać w chowanego. W końcu jego dzieciństwo nie trwało...
590_9983
Grać w chowanego ze śmiercią. "Kryjówki" Natalii Romik
Ciekawe, czy jako dziecko Jurek umiał grać w chowanego. W końcu jego dzieciństwo nie trwało...
matkapolka_1
Matka Polka też człowiek – czyli o tym, że macierzyństwem można być zmęczonym
Są takie dni, kiedy chowam się pod kołdrę, gaszę światło i po prostu płaczę. Mam wtedy ochotę...
Chagall_MNW_fot_Bartosz_Bajerski_Muzeum_Narodowe_w_Warszawie_03
Mit ale zibn finger. Powrót Marca Chagalla do Polski
Wskrzeszony w powieści amerykańskiej pisarki Dary Horn i zapytany o sens swojego dzieła...
PROM_V2
Lato w Promie
Wiosna… Wciąż jeszcze wiosna. Ale już niebawem Ziemia maksymalnie wychyli się w kierunku...
Czlowiek_antykwariat_V2
Rzeka podziemna
Wiadomość, że naukowcy szykują się do odkopania na Żoliborzu rzeki Drny, płynącej niegdyś...
granica
Gdzie jest granica pomocy?
24 lutego, godzina 8.30. Dzwoni budzik. Kolejny zwykły dzień. Wstaję z łóżka, włączam czajnik...