Matka Polka też człowiek – czyli o tym, że macierzyństwem można być zmęczonym

Są takie dni, kiedy chowam się pod kołdrę, gaszę światło i po prostu płaczę. Mam wtedy ochotę wstać, spakować walizki i nie wrócić. Czuję się sfrustrowana. Przez cały dzień robię coś dla kogoś. Jest mi źle ze sobą, bo bardzo kocham swoje dzieci i nie wyobrażam sobie życia bez nich, ale potem przychodzi noc, a ja znowu płaczę… Nie lubię się za to. Czuję, jakbym wtedy robiła coś złego.

Gdzie jest granica pomocy?

24 lutego, godzina 8.30. Dzwoni budzik. Kolejny zwykły dzień. Wstaję z łóżka, włączam czajnik z wodą, zaparzam sobie kawę. Szybka poranna toaleta i znowu zerkam na zegarek – 8.50. Mam jeszcze dziesięć minut, zanim rozpocznę pracę. Sięgam po telefon i piszę do koleżanki, bo miałyśmy iść dzisiaj razem na siłownię. Dobrze, jesteśmy umówione. To może jeszcze szybkie przejrzenie wiadomości w internecie. Wchodzę, czytam i już wiem, że ten dzień nie będzie taki jak zawsze.

Myślałam, że jeśli mnie nie bije, to nie jest przemoc

Zaczęło się od pozornie niewinnych rad. Na początku naszego związku mówił, że jestem dla niego idealna. Po kilku miesiącach zasugerował jednak, że powinnam zacząć ćwiczyć, oczywiście dla własnego dobra. Potem zaproponował, żebym inaczej się ubierała. Jako przykład pokazywał mi swoje koleżanki.

Cześć, mam na imię depresja i zabijam miliony osób rocznie

Mówi się o mnie, że jestem niegroźna. Nie należy się mnie bać, bo jestem tylko chwilową sła-bością. Ludzie myślą, że objawiam się jedynie smutkiem. Podobno nie jestem też powodem do dumy, dlatego większość wstydzi się wypowiadać moje imię. I czasem ktoś spróbuje pojednać się ze mną w gabinecie terapeutycznym, a innym razem przegonić mnie za pomocą niedużej białej tabletki. Często jednak nieskutecznie. Słyszałam, że zasługuję na miano cichego zabójcy. Dlaczego? Bo zabijam miliony osób rocznie.

Czasami wszyscy czujemy się jak niedopasowany puzzel

Pewna osoba często powtarzała mi, że nie mogę czegoś zrobić, bo nie dam sobie rady. Mówiła, że nie jestem w tym wystarczająco dobra, wystarczająco mądra czy ładna, że nie warto próbować nowych rzeczy, bo prawdopodobnie i tak nic z tego nie wyjdzie. Dopiero z czasem zrozumiałam, że nie chodzi o to, by jak najlepiej dopasować się do jakiejś układanki, lecz znaleźć taką, która pasuje do nas.